16 maja 2017

Chińskie zwyczaje i fakty część II

Cześć moi Drodzy! Bardzo się cieszę, że poprzednia notka się Wam spodobała i zostawiliście tyle pozytywnych komentarzy. Dzisiaj wracam z drugą częścią ciekawostek o Chinach, o które jeszcze przed chwilką wypytałam moją znajomą. 😁
  • Chiny nie są krajem religijnym: większość osób jest tam ateistami.
  • Tradycyjnie Chińczycy podają najpierw nazwisko, a potem imię. Wyobraźcie sobie nasze europejskie zdziwienie, gdy dowiedzieliśmy się o tym po raz pierwszy. 😄
  • W Chinach można mieć tylko jedno dziecko, za drugie płaci się ogromne sumy pieniędzy. Co ciekawe, jeśli dziewczyna i chłopak są oboje są jedynakami w przyszłości będą mogli mieć dwoje dzieci i rząd chiński wydał na to specjalne pozwolenie.
  • Facebook jest tam zabroniony. Niestety, ciężka jest przez to komunikacja, a specjalne programy pozwalające na użycie social media w tym kraju są bardzo skomplikowane. Większość Chińczyków w Danii których znam używa z tego powodu swoich własnych komunikatorów do kontaktu z rodziną czy znajomymi. Nazywają go tzw. "chińskim facebookiem".
  • Kolorem żałoby jest biały, a szczęścia czerwony (panny młode podczas ślubu mają suknie właśnie w tym kolorze). 
  • Aby wyrazić szacunek do drugiej osoby, Chińczycy podają rzeczy dwoma rękami (dokumenty, prezenty, karta kredytowa w sklepie)
  •  Najważniejszym świętem jest Chiński Nowy Rok lub Nowy Rok Księżycowy: istnieje powiedzenie, że każdy człowiek staje się wtedy o rok starszy, a więc ten dzień jest dla każdego „urodzinami”.
  • Chleb ma o wiele słodszy smak
  • Policji w walce z przestępczością pomagają... gęsi! Jak mówią szefowie policji z prowincji Xinjiang, zwierzęta te są odważne, czujne i mają świetny słuch. Są również bardziej wiarygodne niż psy w walce z bezprawiem jak i "trudniejsze" dla przestępców do zneutralizowania.
Miłego wieczoru!


14 maja 2017

ciekawostki o Chinach

Cześć! Ostatnio siedząc z moimi kolegami i koleżankami z przeróżnych krajów, wpadłam na pomysł, że rzeczywiście nie wspomniałam tutaj do Was o innych kulturach, które miałam okazję poznać. Gdy po raz pierwszy przyjechałam do Danii, jednymi z pierwszych osób z jakimi się zapoznałam byli właśnie... Chińczycy. Dzisiejszy post będzie dotyczył głównie ich kultury i ciekawostek, jakie miałam okazję od nich usłyszeć. Jak pewnie się domyślacie, Chińczycy rzadko używają noża czy widelca - wszystko jedzą pałeczkami. Powiem Wam, że najśmieszniejszym momentem było dla nas, gdy podczas jednego ze spotkań na deser jedliśmy typową lodową roladę, a oni potrafili znaleźć sposób aby zjeść ją właśnie pałeczkami. Jako jedyna chwyciłam za łyżeczkę, haha. 😁 Pozostając w klimatach jedzenia... siedząc przy stole zobowiązani jesteśmy do spróbowania każdej potrawy, ale nie możemy żadnej zjeść do końca. Siorbanie jest w Chinach na porządku dziennym i wbrew europejskim pozorom, oznacza ono zadowolenie z jedzenia. Jeśli chodzi o przesądy, chłopakowi i dziewczynie, bądź małżonkom nie można przecinać gruszki na pół, bowiem przyniesie to nieszczęście i doprowadzi do rozstania. Ostatnia i bardzo ciekawa dla mnie rzecz, której nauczyłam się od moich znajomych z Chin to... liczenie na palcach. Do pięciu jest łatwo, ponieważ identycznie jak w Polsce, jednak potem zaczynają się schody i niejeden z nas mógłby się pogubić. ✌ Chętnie dowiem się od Was w komentarzach czy mieliście do czynienia z kulturą chińską. 🙈 Miłego wieczoru!


12 maja 2017

jedziemy do Malmö!

Cześć Kochani! Po udanym egzaminie wraz z moją znajomą postanowiłyśmy zrobić sobie "babski dzień" i wybrałyśmy się do... Szwecji! Odkąd przyjechałam do Danii po raz pierwszy, nigdy tak naprawdę nie zdecydowałam się na wycieczkę do Malmö, chociaż miasto to jest tak blisko lotniska w Kopenhadze. Jak możecie się domyślać, wycieczkę oczywiście zaczęłyśmy od stolicy Danii, gdzie wybrałyśmy się na kawę, ciacho i ploteczki, a potem wybrałyśmy się do naszego miejsca docelowego. 😀 Powiem Wam, że po raz pierwszy jechałam po moście łączącym Danię i Szwecję i byłam pod wrażeniem. Zazwyczaj widziałam go tylko z okien samolotu, jednak to nie to samo co jazda samochodem z bliską znajomą tak blisko morza i ulubioną muzyką. 😊Podróż zajęła nam około 20 minut - sama byłam zaskoczona, że to aż tak blisko! Malmö to przepiękne miasto, architektura jest bardzo zbliżona do duńskiej, jednak już na samym początku zaskoczona byłam, że na ulicach było zdecydowanie więcej Polaków. Po krótkim zwiedzeniu centrum, wybrałyśmy się na tzw. "walking street", następnie do olbrzymiego centrum handlowego, gdzie spędziłyśmy kilka dobrych godzin. Powiem Wam, że zaskoczyły mnie ceny w Malmö, dla przykładu słodycze potrafiły być 3 razy tańsze niż w Danii! Lubicie takie wypady ze znajomymi? Lubicie podróżować do innych krajów? Dajcie znać w komentarzach, a ja zabieram się za popcorn i mój ulubiony serial. Trzymajcie się ciepło!


9 maja 2017

Innovation Week

Witajcie! Jak mijają Wam matury? Od mojej minęło już 3 lata! Dzisiaj na uczelni mieliśmy 6-godzinny egzamin, jednak przedtem, jak mogliście widzieć na moim instastory, czy snapchacie (obydwie nazwy: monikaozdoba) zakończył się u nas na uczelni "Innovation Week" podczas którego współpracowaliśmy z jedną z globalnych firm zajmującą się głównie pomocą pracownikom chcącym zmienić kraj zatrudnienia. Naszym głównym zadaniem było, jak możecie domyśleć się po tytule, wymyślenie totalnie nowego pomysłu dla firmy: czegoś, czym mogliby się zająć w przyszłości i co mogłoby przynieść im zysk. Oczywiście, od razu pomyśleliśmy o studentach. To właśnie oni często stają przed wieloma pytaniami, rozważając za i przeciw kierunków, którymi są zainteresowani, czy miejsc gdzie chcą podjąć dalszą naukę. Robiąc mały research do naszej pracy, postanowiłam, że podzielę się z Wami kilkoma wynikami, które rzeczywiście stanowią dużą rolę podczas szukania studiów za granicą. Wyobraźcie sobie, że każdy student, który nie mieszka w Europie jest zobowiązany do zapłacenia 36 000dkk (około 20 000zł) za jeden semestr studiów w Danii. Oczywiście semestrów w roku mamy dwa, nie mówiąc o następnych. Do tego dochodzą koszty 30 000dkk prowizji dla agencji, która koniec końców nie pomaga z znalezieniu zakwaterowania. Teraz... jak to było u mnie? Moja przygoda zaczęła się od pomysłu i wielkiej chęci wyjazdu za granicę, robiąc mały research w internecie oczywiście przeglądałam wszystkie fora i informacje o krajach, które dają szansę na studia w języku angielskim. Nie korzystałam z pomocy agencji, papiery wysyłałam sama bezpośrednio do uczelni i nie żałuję. :) Z komentarzy pod poprzednimi notkami widzę, że Wy również mieliście do czynienia ze studiami za granicą. Jak zaczęła się Wasza przygoda? Dajcie znać, chętnie poczytam. Teraz zmykam do pisania kolejnego projektu, trzymajcie się ciepło!