17 grudnia 2013

Farmona, Sweet Secret: balsam, peeling & krem do rąk

Cześć Kochani! Czytając ochy i achy na temat zestawu świątecznego "Sweet Secret" wiedziałam, że muszę koniecznie go wypróbować. Szczęśliwa, że będę pachnieć jak lukrowy pierniczek z niecierpliwością czekałam na przesyłkę od Farmony. Gnając na pocztę widziałam już cudownie nawilżoną i pachnącą skórę, a do tego te duże opakowania! Można się rozmarzyć... Ale przejdźmy do rzeczy :)
Uwielbiam smarowidła o 'jadalnych' zapachach i często kupuję je tylko po to, żeby pachnieć, pielęgnacja schodzi na dalszy plan. Lubię też urocze opakowania. :) W tym wypadku mam i jedno i drugie! Peeling świetnie oczyszcza skórę, wygładza a przy regularnym stosowaniu ujednolica koloryt cery. Posiada mnóstwo granulek, które podczas ścierania nie znikają z twarzy. Nie potrzebujemy zbyt dużej ilości kosmetyku, aby pokryć twarz w związku z czym jest bardzo wydajny.  Po aplikacji moja cera nie była podrażniona ani nawet zaczerwieniona. Brak także charakterystycznego uczucia ściągnięcia czy wysuszenia. Peeling doskonale oczyszcza i pobudza skórę do działania - po użyciu zapewnia nam lepszą trwałość makijażu i regenerację skóry. Używam go 2 razy w tygodniu i za każdym razem jestem niezmiennie zachwycona.
Idealny na chłodne, zimowe wieczory: uwiódł mnie momentalnie. Pachnie fantastycznie, a co ważne nawet po kilku godzinach nie wyczujemy chemicznej nuty. Dziewczyny, po tak apetycznej aplikacji nie mam już ochoty na słodycze. Piernikowy balsam wspomaga odchudzanie haha :)) Jednak jest on raczej dla miłośników mocnych, słodkich zapachów. Regularnie stosowany doskonale nawilża moją skórę (ach, te grzejniki). Posiada lekką, przyjemną konsystencję, szybko się wchłania i nie pozostawia nieprzyjemnych smug na ciele. Wspaniale współgra także z moimi perfumami. :)
Waniliowo-daktylowy krem do rąk, podobnie jak pozostałe kosmetyki z zestawu ma intensywny, słodki zapach. Ma lekką konsystencje, bardzo łatwo i szybko się go rozsmarowuje. Na noc, lub przy dłuższym kontakcie dłoni z wodą jest niezastąpiony. Przynosi im natychmiastową ulgę otulając ochronnym filmem, przez co stają się odżywione i nawilżone. Szybko się wchłania i nie tłuści wszystkiego dookoła: ot lekki kremik, którym można się smarować i delektować zapachem jednoczenie. :) Kolorowe, podręczne opakowanie zabieram ze sobą obowiązkowo z domu, ponieważ wtedy żadne mrozy nie są mi straszne! :)

7 grudnia 2013

blogowe Mikołajki

Nie będę oryginalna pisząc, że cieszę się ze zbliżających się świąt i patrząc za okno żałuję, że wyrosłam już z sanek. :) W tym roku po raz pierwszy przyszedł do mnie blogowy Mikołaj. Na szczęście mnóstwo śniegu oraz wiatr nie przeszkodziły mu w dostarczeniu prezentów. Szkoda tylko, że nie spróbował moich czekoladowych ciasteczek... No nic. Zostałam obdarowana aż trzema ogromnymi paczkami, na które nadal patrzę z niedowierzaniem (najchętniej już teraz napisałabym list z prośbą o następną szafkę na kosmetyki :)). Zapowiada się mega testowanie! Jak u Was wyglądał wczorajszy dzień? Dostaliście rózgi?
szampon i odżywka: fitomed.pl
wygrana w konkursie Dr Ireny Eris - NORMAMAT
2 kg kosmetyków: Laboratorium Barwa

23 listopada 2013

Lirene, Odżywienie, Witaminowy krem do rąk

Skóra dłoni posiada cienką warstwę tkanki tłuszczowej. Przez nią, podczas okresu jesienno-zimowego dłonie narażone są na działanie mroźnego powietrza, niskich temperatur i wiatru. Aby zapewnić im odpowiednią ochronę, oprócz rękawiczek obowiązkowo noszę przy sobie krem do rąk. W tym wypadku idealnie sprawdza się witaminowy osobnik Lirene "ODŻYWIENIE", przeznaczony dla skóry suchej.
Krem ma lekką konsystencję i bardzo szybko się wchłania. Zaskoczyła mnie jego wydajność: tubka to 75 ml i przy codziennym stosowaniu starcza mi na dwa miesiące. Wszystko dlatego, że wystarczy kilka kropel, aby nawilżyć dłonie. Przez długi czas po jego zastosowaniu czuć, że są one miękkie i nawilżone i nie ma na nich tłustej powłoki. Przynosi natychmiastową ulgę otulając je ochronnym filmem. Przy regularnym stosowaniu widoczna jest poprawa kondycji dłoni! Aplikację umila mi delikatny zapach, który długo się utrzymuje: już od pierwszego użycia jest przyjemny i pobudzający. Niewielka, miękka tubka z zatrzaskiem bez problemu mieści się w mojej torebce. Zielono-czerwona szata graficzna jest przyjemna dla oka i co najważniejsze: łatwa do znalezienia. :) Chętnie będę do niego wracać, bo świetnie spełnia swoje zadanie. Teraz żadne mrozy nie są mi straszne!

9 listopada 2013

Soraya: So fresh! Milkberry

Hej Słońca! Żele formy Soraya to przede wszystkim dobre produkty, po które zawsze sięgam z przyjemnością. :) Dzisiaj kilka słów o jednym z nich z serii "So fresh". Malinowy osobnik dotarł do mnie dzięki portalowi urodaizdrowie.pl
Lubię kosmetyki o słodkich, owocowych zapachach, tak więc malinowy żel bardzo przypadł mi do gustu. Do wypróbowania żelu zachęca dziewczęce, wygodne opakowanie, jednak jego największym atutem jest piękny, długo utrzymujący się zapach, który czuć na skórze i w caaaaałej łazience! Produkt ma świetną, kremową konsystencję, która daje uczucie lekkości. Nie wysusza, a nawet posiada pewne właściwości pielęgnacyjne. Nie potrafię podać choć jednej wady, więc produkt zaliczam do ULUBIONYCH. ;) Absolutnie polecam do wypróbowania, zapach przenosi do krainy szczęśliwości. :)

19 października 2013

inspirations from sheinside ♥

Cześć! Złota jesień przywitała nas już na dobre, dookoła pełno kolorowych liści, kasztanów i jarzębiny. Dzisiaj przedstawiam Wam kilka propozycji, co do ciepłego ubioru, bo jak wiadomo jest on, obok mnóstwa witamin i gorącej herbaty, najważniejszy. ;) Dowiecie się co chętnie bym nosiła, na co poluję, a także które rzeczy mam już w swojej szafie. :) Wszystko prosto ze strony sheinside.com: zapraszam!

Swetry: Nie wyobrażam sobie bez nich jesieni, mam do nich straszną słabość! Trzy w jednym: ciepłe, wygodne i urocze. Wersja z flagą amerykańską przykuła ostatnio moją uwagę. :)
Kurtki:  Są bardzo wygodną opcją, gdy na płaszcze jest zbyt ciepło. Podobają mi się te z suwakiem na boku. :)

Bluzy: Zawsze warto mieć w szafie kolorowe bluzy, gdy za oknem pojawia się szarość. :) 

Torebki: Na stronie sheinside.com wśród torebek króluje ostatnio motyw galaxy. Jeśli się pośpieszycie, zdążycie na jesienne przeceny! :)


11 października 2013

NORMAMAT od dr Ireny Eris

Witam Was serdecznie! Niedawno zostałam wybrana do testowania nowego produktu dr Ireny Eris ♥. Szczęśliwych posiadaczek kremu nawilżająco-matującego z linii NormaMat jest tylko trzydzieści, więc do tej pory jestem cała w skowronkach. ;-) Zapraszam zatem na recenzję. :-)
Krem zapakowany jest w kartonowe pudełeczko, po jego otwarciu ujrzeć możemy małą, zgrabną, plastikową buteleczkę z dozownikiem. Muszę nadmienić, że jest niezwykle wytrzymała (zaliczyła już niejeden upadek z wysokości i nadal wygląda jak nowa. :-))
Kremy matujące są już stałymi gośćmi w mojej kosmetyczce, bo jak już kiedyś wspominałam, idealnie nadają się pod makijaż. Tym razem nie mogło być inaczej: osobnik od dr Ireny Eris daje mi dokładnie to, czego potrzebuję. Matowa cera przez cały dzień to nie tylko obietnica producenta - jest to zauważalne w rzeczywistości. Cera nie błyszczy się, zachwyca idealnym matem przez bardzo długi czas: 5-6 godzin, (hura!) cera jest jakby pudrowa. :-) To nie krem... to cudotwórca :-) Jest lekki, zapewnia nawilżenie dla naszej buźki i błyskawicznie się wchłania, nawet jak używam większych ilości (niestety mam skłonności do nakładania kremu z rozmachem, gdy się śpieszę). Ma świetną konsystencję musu, pięknie pachnie i sprawia, że jego stosowanie jest niezwykle przyjemne. Zdecydowane MUST HAVE dla skóry mieszanej. Z niecierpliwością czekam na "nocną" wersję kremu! :-)
Miłego weekendu!

 Zdjęcia biorą udział w konkursie "W nastroju NORMAMAT".

30 września 2013

Zostań projektantem opakowania UNDER TWENTY!

Cześć Kochani! Nie wiem czy wiecie, ale ruszyła już jesienna akcja UNDER TWENTY! Zapraszam Was do wzięcia udziału w konkursie TOP DESIGNERS. Może to właśnie Ty zostaniesz projektantem opakowania jednego z kosmetyków UNDER TWENTY, który dostępny będzie w całej Polsce? :)
Teraz kilka słów o konkursie: zachęca on młodych ludzi do zebrania grupy swoich znajomych i wspólnego zaprojektowania opakowania dla kosmetyku UNDER TWENTY ANTI! ACNE 3w1 żel + peeling + maska. Produkt z nagrodzonym designem będzie dostępny w sklepach w całej Polsce na początku 2014 r., jako edycja limitowana. Każdy z członków zwycięskiej drużyny otrzyma również atrakcyjną nagrodę. Na laureatów zwycięskiego projektu czeka także sesja zdjęciowa w magazynie BRAVO.
Akcja potrwa od 24 września do 14 października. Sercem akcji jest fanpage marki na Facebooku. Konkurs promowany będzie w tym medium poprzez reklamy (Facebook adds), a także kampanię internetową na popularnych portalach dla młodzieży oraz w prasie młodzieżowej: Bravo, Bravo Girl i Twist. 

Kontakt dla mediów:
Anna Pilip
Kierownik ds. PR Marek Lirene, UNDER TWENTY

Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris Sp. z o.o.
ul. Armii Krajowej 12, 05-500 Piaseczno

tel.:+48 22 717 13 15, kom.: +48 666 051 632

21 września 2013

Lirene: pianka myjąca & żel+oliwka z bawełny

Hej! Dzisiaj przygotowałam dla Was recenzję produktów dr Ireny Eris, które są dla mnie niemal zupełną nowością. Do tej pory przy demakijażu cery zawsze sięgałam po żele myjące, mleczka do demakijażu, czy płyny micelarne. Z formą pianki spotkałam się tylko raz, więc najwyższy czas to powtórzyć! :)
Pielęgnacja w rytmie brazylijskiej samby? Czemu nie! Ekstrakt z guarany, działający jak kofeina, orzeźwia i odświeża naszą skórę. Produkt wyglądem przypomina piankę do włosów, a nawet bitą śmietanę w sprayu. :) Zapach jest bardzo intensywny i z pewnością umila nam wieczorne zmaganie z demakijażem. ;) Pianka jest dziecinnie prosta i przyjemna w użyciu, a przede wszystkim szybko się wchłania. Wystarczy dosłownie dotknąć delikatnym "obłoczkiem" cery i intensywnie spłukać. Nie potrzeba pocierania jak przy produktach myjących typu żel czy mydło. Ogromna oszczędność czasu oraz ulga dla skóry. Efekty? Jak najbardziej pozytywne! Pianka doskonale się pieni, dobrze spłukuje, pozostawia skórę matową, po prostu och i ach! ;) Nie powoduje ściągnięcia ani zaczerwienienia, nie wysusza.

Żele z dodatkiem oliwki są u mnie zawsze mile widziane w okresie jesienno-zimowym. Ten od Lirene super się pieni, ma przyjemną, bezbarwną konsystencję. Zawartość oliwki z bawełny sprawia, że skóra staje się gładka i nie ma mowy o wysuszeniu. Myślę, że to dobry wybór dla osób nie lubiących kolorowych, mocno pachnących żeli. Wad nie zauważyłam (no może dyskutowałabym nad większą pojemnością).

12 września 2013

The Body Shop: Honey Butter

Cześć Kochani! Z pewnością słyszeliście już o nowości, która wraz z rozpoczęciem roku szkolnego pojawiła się w sklepach The Body Shop. Uwielbiam wszystko co miodowe, szczególnie w okresie jesienno-zimowym - jakoś łatwiej mi znosić pogodowe humory. :) Kosmetyki z linii "Honeymania" bardzo mnie kuszą! Dzisiaj kilka słów o jednym z nich - miniaturowym maśle do ciała. Zapraszam do lektury! :)

Masełka używam nałogowo do smarowania dłoni. Jest ono niezbędnym kosmetykiem w mojej torebce (pojemność: 50 ml). ;) Okręcany pojemniczek w przyjemnym dla oka kolorze od razu rzuca się w oczy. Prześliczny, otulający miodowo-mleczny zapach uwiódł mnie od pierwszego użycia! Nie dość, że umila aplikację, to utrzymuje się na skórze i ubraniach dobre kilkanaście(!) godzin. Masło jest typowym tłustym mazidłem: jest zbite, jednolite i gładkie. Ma także niezwykłe właściwości nawilżające, pozostawia na skórze lekki film, dzięki któremu skóra staje się delikatna, miękka i niesamowicie gładka. Regularne stosowanie produktu poprawia jej stan. Według mnie kosmetyk jest wydajny i w 100% wart swojej ceny. Z chęcią wypróbuję inne warianty zapachowe! :)

Kosmetyki z linii "Honeymania" przedstawiają się następująco:

31 sierpnia 2013

Le Angelique: Cherry Blossom Turbo Hair Iron

Hej Kochani! Ostatnio amerykańska firma Le Angelique zaproponowała mi współpracę, dzięki której jestem teraz ich oficjalnym ambasadorem! :-) Jasnoróżowa prostownica przepełniona kwiatami wiśni od razu wpadła mi w oko. Otrzymałam ją w mega paczce wraz z ochronną rękawiczką, wypełniaczami do koka, naklejanymi diamentami oraz podręczną szczotką z lusterkiem. Dzięki takim cudeńkom stylizacja włosów sprawia mi jeszcze więcej radości. :-)
Hello to my amazing Readers! :-) Some time ago Le Angelique asked me if I was interested in being their official ambassador. I have never been asked to do anything like this before and that's why I'm so grateful! Let's start with products which I got: "Cherry Blossom" Turbo Tourmaline Ceramic Hair Iron, hairgems, brown bun builders and thermal glove so keep reading if you want to know what I think about Le Angelique's hair iron. :-)
"Cherry Blossom" jest bardzo prosta w użyciu i zapewniam, że nikt nie będzie miał z nią jakichkolwiek problemów. :-) Wygląda to następująco: Gdy świeci się czerwona lampka, czekam aż prostownica nagrzeje się do optymalnej temperatury. Trwa to bardzo krótko: od 3 do 5 minut.
 "Cherry Blossom" is very easy to use, you just turn it on and then you can see a red light. Now when you have turned it on, just wait for it to heat up. The most important thing is that you don't have to wait looooong - the iron heats up so quickly! :-) It takes three-five minutes because then it will reach the optimum temperature. 
"Cherry Berry" spełnia swoje zadanie w stu procentach, nigdy nie sądziłam, że prostowanie włosów może zająć mi tak mało czasu! Mam wrażenie, że efekt jest wieczny. ;) Co więcej, nigdy nie zdarzyło mi się, by po użyciu tego wiśniowego cudeńka moje włosy były naelektryzowane (czego nie znoszę, brrrr!), wręcz przeciwnie: są lśniące i gładkie! Czy można chcieć czegoś więcej? Polecam z czystym sumieniem jako produkt, który zajmuje pierwsze miejsce przy moim doprowadzaniu włosów do przyzwoitego ładu. :) Ops, zapomniałabym o najważniejszym! Opakowanie chroniące przed ciepłem to kolejny wynalazek, który sprawia, że nie boję się odłączyć prostownicy i odejść w obawie, że coś podpalę. ;) Wystarczy tylko odczekać kilka minut i gotowe! Dziękuję, Le Angelique. :)
This straightener has been amazing! It straightens my hair really quickly and it seems like it stays straight for ages, haha :) I love how it smoothly goes through my hair and never, ever makes my hair at the ends go frizzy. It's easy to manoevre and it's got just the right amount of functions to make it one very useful and easy to operate straightener. I have long shoulder length hair and it leaves my hair super shiny and smooth. A beautiful product that I love, love, love! :) Would extremely highly recommend it as one of the best I've tried/used/owned. I couldn't ask for anything more. :) Oh, I forgot to mention the heat pad , it's fantastic and stops me from burning my bathroom bench and I can just pop it in the bag when I go away. Thank you, thank you, thank you Le Angelique. :)
rotect you against nasty burns that sometimes occur while styling hair with a Flat Iron or Curling Iron. Say GOODBYE to burns and say HELLO to your new glove! Protect yourself against beauty burns! - See more at: http://leangelique.com/thermalglove.html#sthash.OPWykLcY.dpuf
rotect you against nasty burns that sometimes occur while styling hair with a Flat Iron or Curling Iron. Say GOODBYE to burns and say HELLO to your new glove! Protect yourself against beauty burns! - See more at: http://leangelique.com/thermalglove.html#sthash.OPWykLcY.dpuf

Na stronie http://leangelique.com/ znajdziecie więcej oryginalnych produktów do włosów jak na przykład suszarkę w cętki pantery. Zapraszam!
Visit http://leangelique.com/ and find more attractive hair tools for you! :)

PS. Jak możecie zauważyć na powyższych zdjęciach, prostownica ma amerykańską wtyczkę, więc potrzebujemy również odpowiedniej przejściówki. :)


29 sierpnia 2013

kremy Under Twenty, czyli duet idealny

Hej, hej! Jak minął Wam dzień? Myślicie, że odrobina słońca jeszcze do nas zawita? Przychodzę dzisiaj do Was z recenzjami kolejnych cudeniek, które znalazłam w paczce od dr Ireny Eris (w tym miejscu cieplutko pozdrawiam Panią Anię i dziękuję za zaufanie :)). Tym razem będą to: krem nawilżająco-matujący przeciw błyszczeniu oraz multifunkcyjny antybakteryjny krem BB. Zapraszam do lektury! :)

Kremik Under Twenty jest bardzo lekki - w ciągu dnia nie czuje się go na twarzy (co więcej - idealnie zastępował mi wszelkie podkłady, gdy towarzyszyły nam jeszcze upały). Początkowo zastrzeżenia miałam do konsystencji: jest stosunkowo rzadka, przez co kosmetyk zużywa się szybiej. Tutaj zaskoczenie: produkt okazał się wyjątkowo wydajny i wygląda na to, że pożyjemy sobie razem jeszcze niejeden miesiąc. ;) Co do aplikacji: przed jego użyciem wklepuję krem nawilżający i przystępuję do akcji. :) Kosmetyk bardzo łatwo się rozprowadza i jest niezauważalny na skórze. Jednak, bez pudru ani rusz! Cera choć początkowo wygląda promiennie i naturalnie, to nie przypudrowana na starcie, zaczyna się świecić. Kilka machnięć pędzla i po sprawie. Tak czy owak jest to, póki co, mój numer jeden do twarzy i na razie nie wyobrażam sobie bez niego zawartości mojej kosmetyczki. :) Zapomniałabym o jednej istotnej rzeczy, a mianowicie o odcieniu! Posiadam nr 01 jasny beżowy i chwała Under Twenty za niego! Idealnie dopasowuje się do skóry, wyrównuje jej koloryt i kryje lekkie zaczerwienienia. Skóra po rozprowadzeniu jest gładka zarówno z wyglądu, jak i w dotyku - sukces!

Polubiłam się z tym kremem już od pierwszego użycia, ahhhh.... :) Po pierwsze świetnie nadaje się jako baza pod makijaż, po drugie naprawdę matuje i nawilża cerę. Jest mega wydajny - wystarczy niewielka ilość, by pokryć całą twarz, po czym wchłania się do matu + dostępność!  Krem ma przyjemny, łagodny zapach, co bardzo umila aplikację. Wchłania się szybko, pachnie przyjemnie i delikatnie. Jestem pod ogromnym wrażeniem i naprawdę polecam spróbować, może się okazać, że tak jak ja trafiłyście w dziesiątkę. :) Używam go dwa razy dziennie, na całą buźkę: staje się mięciutka i nieprzesuszona. :) Under Twenty spełnia swoje obietnice, podane wyniki badań są porównywalne z osiąganym efektem. Do tego jest bardzo wydajny - mimo regularnego używania nadal nie udało mi się go wykończyć. :)


Miłego wieczoru,
M